1. Rozdziały 1-10
  2. Rozdziały 11-20
  3. Rozdziały 21-30
  4. Rozdziały 31-40
  5. Rozdziały 41-45

Troska o codzienność.

Kiedy w codziennym życiu wszystko układa się pomyślnie, idzie jak po przysłowiowym maśle, wtedy jest OK, ekstra. Jest to marzenie każdego z nas, ale z reguły, tylko marzenie! Jasne, że chcemy, ba! nawet staramy się, aby wszystko nam układało się jak najlepiej, aby sprawy przebiegały pomyślnie i aby wszystko szło ustalonym przez nas torem, tak jak sobie zaplanowaliśmy! Niestety, w życiu bywa różnie i wobec jego toku, jesteśmy bezsilni, ale nie bezradni. Możemy zmieniać i panować nad tym z czym świadomie sobie poradzimy. Załóżmy, że budzimy się rankiem i już zwykła codzienność daje nam się we znaki. Wstajemy, idziemy do toalety, jest zajęta przez innego domownika! I wtedy, w zależności jak bardzo się spieszymy, albo ponaglamy bliskiego, nakręcając się przy tym niemiłosiernie, uświadamiając mu jak to bardzo nam się spieszy albo czekamy cierpliwie na swoją kolej. A wszystko dało by się załatwić polubownie, spokojnie, gdybyśmy wstali troszkę wcześniej. Zamiast niecierpliwić się, złościć, roztrząsać (w myślach) swoje racje, wykorzystajmy tę króciutką, wolną chwilę dla pobycia z sobą i swymi myślami w samotności. Nie będzie niedorzeczne jak w duchu poprosimy Siłę Wyższą (dla mnie jest to Bóg), aby DZIŚ pokierowała naszym myśleniem i wiedzmy, że jeżeli zaufamy Sile Wyższej to wszystko będzie przebiegać tak jak powinno, czyli według woli Najwyższego i zarazem wszystko będzie dobrze! Mnie taka poranna modlitwa stawia na nogi, daje pozytywne, poprawne spojrzenie na rzeczywistość, energię, witalność i co tu mówić – chęć do życia i wypełniania swych, często żmudnych, powinności. Musimy mieć pewność, że nie jesteśmy sami, że jest Ktoś, kto nad nami sprawuje duchową pieczę. Jak sobie to uzmysłowimy to zaraz nam będzie lżej, będziemy się czuć „bezpieczniej”, bo w wędrówce przez codzienność będziemy wiedzieć, że jest Ktoś, kto ma na nas baczenie. Idziemy do pracy. Najpierw trasa: droga może być trudna i żmudna, aura niesprzyjająca itp. możemy znaleźć masę niedogodności, przeciwności, ale po co! co to nam da? Chwilową wewnętrzną satysfakcję? I tak nic nie zmienimy! Czy nie lepiej dla nas będzie, jak od razu przestawimy nasze myślenie, nasze zapatrywania na otaczającą nas rzeczywistość? Bądźmy optymistami, bo jako pesymiści daleko nie zajedziemy, bo pomimo pewnych osiągnięć, nie będziemy umieli się z nich cieszyć, właściwie ich spożytkować, zawsze będzie coś ŹLE. W zależności jaką pracę wykonujemy to albo musimy się na niej skupić przez większość czasu albo znajdujemy chwilę, aby pomyśleć nad resztą dnia. Jeżeli praca wymaga pełnej koncentracji-nie rozpraszajmy się, wiedzmy, że dobrze, sumiennie wykonana praca da nam radość, poczucie dobrze spełnionego obowiązku, a co za tym idzie wynagrodzenie, potrzebne nam i naszej rodzinie. Pewnie w pracy obmyślamy co na obiad, jak tam lekcje dzieci, jak zawodowe sprawy partnera itp. Następuje koniec dniówki, idziemy do domu wolni od trosk zawodowych i zaczynamy główkować: Obiad! Jest ładny, pogodny dzień: jesteś zmęczony (-na), małżonek pewnie też, dzieci wiecznie głodne, spragnione, wiecznie mające jakieś potrzeby.. . Czas zmobilizować się, zapomnieć przez chwilkę o sobie, zająć się domowymi powinnościami, obiadem itp. Zrób coś nie skomplikowanego, coś mało pracochłonnego (pamiętaj, że nie jest to dzień wolny tylko środek tygodnia). Może zostało jedzenie z wczorajszego dnia? Może wystarczy obrać i ugotować ziemniaki i podać ze zsiadłym mlekiem albo z jajami sadzonymi? Może zrobić racuchy lub naleśniki? Usmażyć kupne frytki? Pomysłów na szybkie, nie czasochłonne danie, jest wiele, grunt, że nie będziemy do tego podchodzić ze złością, niecierpliwością. Może pójdziemy na miasto? Albo zamówimy pizzę? Możliwości naprawdę jest masa! Dobra, pojedliśmy, czas chwilkę odpocząć i zając się lekcjami pociech. Jak dzieci jeszcze nie chodzą do szkoły to mamy teoretyczny luz. Ale tez potrzebują naszej uwagi, naszego zainteresowania, a jak są małomówne to wręcz naszego dopytywania się (nie mylić ze wścibstwem). Bez względu w jakim są wieku, musimy im okazać nieudawane zainteresowanie, pomoc w kwestiach dla nas oczywistych, w których one liczą na pomoc, pobawić się z nimi itp. Lekcje? to już trudniejsza sprawa. Musimy intelektualnie podejść do tematu i… pomóc tyle, ile możemy, umiemy, ale nie wyręczać. Pamiętajmy! Nie ma rzeczy, których się nie da załatwić! Kiedy „pokonaliśmy” obiad, lekcje, pranie i inne przyziemne obowiązki, czas na chwilkę wieczornego odpoczynku. Zadbajmy, aby ta chwila dała nam pełne wytchnienie. Przez parę sekund nie myślmy o niczym, naprawdę o niczym, patrzmy bezmyślnie jakie są piękne widoki za oknem, jakie pogodne jest niebo, jaka cisza i spokój panuje wokoło, a jak już musimy pomyśleć, to niech to będzie radosne, pogodne słowem pozytywne rozmyślanie. Może dostrzeżemy jak układa się nam dobrze życie rodzinne, jak bardzo cieszy nas praca, jak umiemy (dzięki kompromisom) układać stosunki partnerskie. W ogóle może wreszcie zobaczymy jaki piękny i przychylny jest nam ten świat. Takie optymistyczne myślenie ,a nie tylko zamartwianie się, da mam siłę i chęć, aby dobrze zakończyć ten wyczerpujący dzionek. Kiedy wszyscy zjedzą kolacje, dzieci umyte znajdą się w łóżkach, a my już spokojni, wyciszeni usiądziemy obok małżonka, wtedy to w pełni oddajmy się sobie! Zajrzyjmy do naszych zakamarków ukrytych głęboko we wnętrzu i przeanalizujmy swoje dzisiejsze dobre jak i złe uczynki. Taki rachunek sumienia jest nam bezwzględnie potrzebny, bo na podstawie zdobytego przez nas DZISIAJ doświadczenia możemy podjąć odpowiednie kroki, aby błędy prostować, a rzeczy dobre robić jeszcze lepiej. Aby żyło nam się dobrze, musimy zakasać rękawy i niezmordowanie pracować nad poprawnymi relacjami z otoczeniem. Pamiętajmy: cieszmy się tym co jest wzniosłe, piękne, co daje nam radość i pogodę ducha, wierząc, że jeśli ja dam cos od siebie światu, to samo dostanę w zamian. Niech nasza troska o codzienność nie spędza nam snu z powiek, dostosujmy się do niej, zaakceptujmy takie okoliczności jakie są, bo wówczas będziemy szczęśliwsi, jeśli przyjmiemy to, co dal los.