1. Rozdziały 1-10
  2. Rozdziały 11-20
  3. Rozdziały 21-30
  4. Rozdziały 31-40
  5. Rozdziały 41-45

Kręte ścieżki dojrzewania.

Jak tylko nauczymy się mówić, pokazujemy wszystkim głośno, dobitnie i stanowczo, że mamy swoje zdanie. Mamy od młodych lat, swoje upodobania, smaki, gusta i guściki. Nawet będąc brzdącem próbujemy przeforsować swoje zdanie, co często udaje się. Często używamy zwrotu NIE i tak próbujemy postawić na swoim. Po prostu manipulujemy rodzicami, rodzeństwem czy dalszą rodziną, również nieświadomie. Owszem, dużo nam się zabrania (z racji nie posiadanego doświadczenia), ale w większości wypadków miłość, przywiązanie, wyrozumiałość dla oseskowego wieku, powodują, że najbliżsi nam darują wiele sytuacji z życzliwością. Szybko wyrastamy z pieluszkowej otoczki, a co za tym idzie i z ogromnej pobłażliwości. Już mamy te kilka lat,uważamy się za mądrych i w wielu sprawach chcemy zabierać nasz „dorosły” glos, a najbardziej wtedy, doprowadza nas do rozgoryczenia, jak słyszymy: „Jesteś za mały, nie wtrącaj się”. Jak to za mały? Ale ja wiem! Ja potrafię rozwiązać problem! Jakże często wydaje się młodemu człowiekowi, że on ma rację. Buńczucznie obstaje przy swoim zdaniu, podczas gdy należy wysłuchać i zgodzić się ze starszymi, choćby na obecną chwile było to niewygodne, bo nie tyle co wiek, ale doświadczenie za nimi przemawia. Często jest tak, że jesteśmy słodkimi, przymilnymi, rozkosznymi psotnikami, smerfami i tak nam beztrosko mijają przedszkolne lata. O niczym innym nie myślimy tylko o zabawie i naprawdę to nam daje szczęście. Ale latka lecą i czas na obowiązki szkolne, a i zwiększają się domowe. Jacy dumni ze swej dorosłości, przekraczamy próg szkoły! Nawet nie zdajemy sobie sprawy, że będzie ona naszym drugim domem przez wiele lat, że nie raz będziemy ją chcieli porzucić, bo będzie nam serwowała same troski, nieprzyjemności, konflikty. Ale nie zapominajmy o dobrych, przyjemnych momentach, kiedy będziemy dumni z siebie, swoich osiągnięć i poczynań. Każdy rok zaliczony to będzie sukces! Za każdym razem, zdamy sobie sprawę, że jesteśmy o rok mądrzejsi, dojrzalsi (nabywamy doświadczenie) i wtedy już będzie widoczne jakimi jesteśmy indywidualistami, bo będziemy umieli wyrażać swoje zdanie. Coraz mniej będziemy słyszeli, że nie mamy się odzywać. Jasne, że nasze myślenie będzie jeszcze bardzo dziecinne, ale ważne, że będziemy głośno mówili co myślimy, czujemy, bo to nam da sposobność nauki otwarcia się na ludzkość i jej problemy. Pamiętajmy, że cały czas nabieramy doświadczenia, a ta nauka kończy się z kresem naszych dni. Kiedy wybieramy już naukę ponadpodstawową, napotykamy na jasno sformułowane poglądy najbliższych. Często jakże mamy inne widzenie naszej przyszłości. Jesteśmy w wieku dojrzewania, mamy po kilkanaście lat, w wieku buntu mamy swoje zdanie, zapatrywania, i jesteśmy najmądrzejsi! Zdarza się w sprawach obierania kierunku nauki, słuchamy rówieśników a nie starszych, bo są zacofani. Faktem jest, że niektórzy rodzice chcą na dziecku spełnić swe niespełnione marzenia. JA rodzic wystrzegałam się tego! Pamiętaj! Ten młody człowiek, choć niedoświadczony, jest odrębną jednostką (indywidualnością) i ma prawo postępować zgodnie ze swymi upodobaniami. Choć my, postąpilibyśmy inaczej to jednak powinniśmy go wspierać, motywować, nakreślać mu dobry kierunek, dawać sugestie, a nie nakazywać, rozkazywać, wymądrzać się. Jeżeli zachodzą poważne konflikty w sferze podjęcia już specjalistycznej nauki, powinniśmy-MY RODZICE- przemawiać do pociechy łagodnym, profesjonalnym tonem, ale nie rozkazująco. Dążyć do osiągnięcia kompromisu, zawrzeć ugodę, bo pamiętajmy ON ma prawo mieć odrębne, inne zainteresowania. Bądź dyplomatą! Zastanów się dwa razy zanim powiesz swoje zdanie na konkretny temat... Wybrał szkolę i co dalej... Nie rzadko się zdarza, że nie jesteśmy w stanie mu pomóc w nauce, dlatego wspierajmy go, podnośmy na duchu, dodawajmy mu chęci, pobudzajmy go, a najważniejsze: naprawdę z serca starajmy się interesować jego postępami, angażujmy się w jego rozwój - żyjmy blisko jego poczynań, bądźmy zawsze razem, bo nie raz będzie miał problemy, zmartwienie i wtedy my ze swym doświadczeniem będziemy potrzebni. Pamiętam, że nie raz wpadałam w taką skrajność, że wydawało mi się, że wszystko zrobiłam źle i nic już z tego nie będzie. Finito. Wszystko stracone! Wtedy właśnie „wchodziła” w to starsza, bliska osoba i po uważnym wysłuchaniu mnie, najpierw dawała nadzieję, mówiła (to zapamiętałam na lata): „nie ma rzeczy, których choćby nie dało się wyprostować”. Podejmujemy pierwsza pracę, zaczynamy nowy, bo oddzielny etap w życiu, oddzielnie zamieszkujemy i wtedy? ? Jakże najbliżsi (mama, tata, babcia itp.) nam są potrzebni. Naprawdę, potrzebujemy mądrych sugestii. Takie jest życie. Najbliżsi są nam potrzebni przez całe życie, a pamiętajmy kiedy już my mamy dzieci tradycja nadal obowiązuje i to my wtedy zaczynamy swoim dzieciom pomagać, a one swoim i tak dalej.. . Zycie to koło. Ciągle kręci się. Raz jesteśmy na górze, raz na dole, ale pamiętajmy : „nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło”.