1. Rozdziały 1-10
  2. Rozdziały 11-20
  3. Rozdziały 21-30
  4. Rozdziały 31-40
  5. Rozdziały 41-45

Trzy kroki do szczęścia.

Nie jest łatwo osiągnąć szczęście w życiu. Nie jest to takie proste! Mówią: łap szczęście w życiu i duś jak cytrynę.., ale żeby je złapać to trzeba najpierw wiedzieć gdzie szukać i JAK złapać. Zacznijmy od początku czyli od siebie! Pierwszy podstawowy krok-to polubić, nawet pokochać siebie! Polubić siebie to coś więcej niż tylko siebie zaakceptować! To żyć w jawnej zgodzie ze swoimi wadami, jak i zaletami. Nie powinniśmy szczycić się wadami w doczesnym życiu, tylko je pomału, acz sugestywnie, ciągle poprawia , ulepszać i likwidować. Nigdy do perfekcji nie uda nam się ich kontrolować, bo jesteśmy niedoskonali. Ważne, abyśmy się starali je ulepszać, zmieniać. Aby je zmieniać na lepsze, najpierw musimy zmienić swoje myślenie. Jeżeli będę myślała o sobie źle, negatywnie to jak siebie polubię? Codziennie o świcie w porannej modlitwie, proszę: Pokieruj Boże (jakkolwiek Cię pojmuję) moim myśleniem! Bo wiem, że wtedy również Siła Wyższa, dobrze pokieruje mnie w mych uczynkach, słowach, uczuciach i myślach. Jeżeli będę o sobie dobrze myślała to nie będę dołowała się, ”biczowała” siebie, użalała nad sobą, po prostu-nie będę sobie „dokopywała” i na dodatek „taplała” się w wyrzutach sumienia. Pamiętajmy, że wady, które mamy są po cos! Nie po to, aby się nimi napawać, tylko aby świadomie je korygować, aby wyciągać z nich odpowiednie, dobre wnioski i stosować w życiu. Ze swych dobrych cech tez powinnam robić pożytek. Jakże to miłe i chwalebne, że jesteśmy użyteczni, pomocni, życzliwi, wielkoduszni itp. Powinniśmy być wdzięczni Najwyższemu, że je posiadamy i świadomie z nich możemy korzystać. Zapewniam Cię, drogi czytelniku, że jak będziesz żył w zgodzie ze sobą, ze swoimi dobrymi i złymi stronami charakteru, to z biegiem czasu „nieświadomie” polubisz siebie i będziesz przejawiał pogodę ducha. Krok drugi; Pozwól innym polubić ciebie! Niby to nie jest trudne - samoczynnie następuje! Niekoniecznie. Wiem to po sobie. Dopiero jak polubiłam siebie, zaakceptowałam ze wszystkimi złymi stronami, „dopuściłam” do siebie innych. „Przełamałam” się, stałam się otwarta, odbierałam ludzi, takimi jacy są. Nie oceniałam, rozmawiałam bezpruderyjnie na wszystkie tematy, ( jestem kontaktowa, uczynna i zawsze pomocna), chcę zawsze służyć innym (choćby dobrym słowem), bo wiem, czuję i wierzę, że jeśli Ja dam coś od siebie światu, to to samo, a nawet więcej od niego dostanę. Owszem, początkowo nie mogłam uwierzyć, że jestem lubiana! Dość długo byłam wobec ludzi postronnych nieufna. Zawsze doszukiwałam się jakiś ukrytych podtekstów, nieszczerości, po prostu nie ufałam nikomu. Ale, aby MÓC, TRZEBA CHCIEĆ, więc zaufałam - najpierw Bogu, a potem ludziom! Stale przejawiam pogodę ducha (co nie znaczy, że ciągle się śmieję), dzielę się z otoczeniem pozytywnymi zdarzeniami, wieściami, a jeżeli są ciężkie, trudne tematy, okoliczności, potrafię w nich zawsze znaleźć światełko, jasną stronę, bo najważniejsze to widzieć dobre strony, nie zamartwiać się, nie denerwować. E. Hemingway napisał: „denerwować się to znaczy mścić się na własnym zdrowiu za głupotę innych”. Dlatego pozwól innym polubić ciebie, pokochać, a zobaczysz, że życie z ludźmi nie jest utrapieniem, przeciwnie, nie jest może lekkie, ale przyjemne, wartościowe i daje spełnienie. Trzecim krokiem do szczęścia, o którym dużo nadmieniłam, jest harmonijne współdziałanie z innymi. Jeżeli innych ludzi, będziemy tak traktować jak siebie to będzie nam się dobrze wiodło, odczujemy moc błogosławieństw! Jasne, że nie mamy być ulegli, aż nadto pobłażliwi, nie mieć własnego zdania, być chwiejni jak chorągiewka na wietrze. Mamy być konkretni, dobitni, ale elastyczni, po prostu asertywni i powinniśmy dawać ludziom jasne, zwięzłe wypowiedzi, aby druga strona, zrozumiała, o co nam chodzi. Jak będzie poprawny przepływ informacji to i nasze stosunki z innymi będą dobre i poczujemy się lekko i swobodnie w codziennym życiu. Przestrzegajmy tych 3 kroczków, a życie spędzimy w umiarkowanej szczęśliwości.