1. Rozdziały 1-10
  2. Rozdziały 11-20
  3. Rozdziały 21-30
  4. Rozdziały 31-40
  5. Rozdziały 41-45

Poznaj swoją wartość.

Znam osobę chorą na śmiertelną chorobę, która w swoim niedługim życiu, utraciła bardzo dużo, bo rodzinę i życiowe dobra. Upadla bardzo nisko… duchowo, fizycznie, finansowo i emocjonalnie. Była w swoich oczach Nikim, bez wartości. Nie spodziewała się od nikogo szacunku, nie wierzyła w przyjaźń, wykluczała miłość, poczucie własnej wartości było głęboko pogrzebane, a nawet podeptane. W takim stanie Nicości, odkryli tę osobę nieliczni znajomi, a część z nich została później jej przyjaciółmi. Właśnie tu zaczyna się ciężka, wyboista „trasa”, prawdziwa droga przez mękę. Osobę tę (przyjmijmy, że jest to mężczyzna) dodatkowo gnębiły wielkie wyrzuty sumienia, brak mu było szacunku do siebie, totalnie bał się zabierać publicznie głos. Był niepewny i nieufny. Jednak po konkretnych rozmowach, trafił do należytego lekarza specjalisty (psychologa, psychiatry) i wyznał mu swe bolączki. Opowiedział szczerze swoje życie i odczul ulgę. Zaakceptował lekarza, bo uwierzył mu, że jest mu potrzebne leczenie jego „duszy”. Regularnie, systematycznie chodził na konsultacje, zażywał leki (których nie lubił brać) i z biegiem czasu nastąpiła znaczna poprawa! Powoli, acz radykalnie, zmienił swoje myślenie, a co za tym idzie i działania. Małymi kroczkami robił zmiany w swoim życiu, zamienił pesymizm na optymizm i już nie dostrzegał życia tylko w czarnych barwach. O dziwo, nader szybko zaczęli tę zmianę zauważać inni ludzie. Zaczął się szybki etap nowych, trwałych znajomości i to go postawiło na nogi. Wreszcie zaczął dostrzegać ludzi, uznał, że nie jest sam na tym świecie, że żyją tu tez ludzie, którzy mają zwykle, ale też poważne problemy. NIE BYL SAM, jak początkowo myślał. Myślał również, że TAKIE wielkie problemy ma tylko on. Chciał, aby świat kręcił się tylko wokół niego, aby ludzie mu współczuli, rozumieli go tak jak on tego chce i w ogóle chciał być „pępkiem świata”. To wszystko pomału pozmieniał. Pomogła mu w tym pozytywna, motywująca lektura i wiele, ale naprawdę wiele optymistycznych rozmów ze znajomymi, których miał coraz więcej. Zaczął tez zauważać, że nie tylko jemu potrzebna jest duchowa pomoc i wsparcie, ale że inni tez jej potrzebują! Zaczął w miarę swoich możliwości pomagać potrzebującym! Jaką radością zaczęło go to napawać, jak bardzo poczuł się dowartościowany, kiedy zauważył, że niektórzy chcą słuchać o jego przeżytych doświadczeniach, bo o niczym innym nie mówił! Ta energetyczna literatura, wizyty u psychologa, liczne budujące rozmowy… to wszystko pomału podnosiło jego poczucie wartości. Jasne, że problemy nie zmalały, ale z czasem poukładały się w kolejności ważności. Nie zmniejszyły się, ale on już inaczej na nie patrzył i inaczej je odczuwał. Systematycznie, bez pospiechu, zaczął je rozwiązywać. Czasem naprawdę w życiu było mu ciężko, nie raz płakał, nie znajdując wyjścia, ale wtedy spotkał człowieka, który później został jego przyjacielem (ręka boska? ), który mu dokładnie pokazał drogę do Boga, wtajemniczył w tajniki duchowości. Odważnie, bo nie bal się zmian i efektywnie, nasz mężczyzna pracował nad zmianami swego myślenia, swoim charakterem, swymi niedociągnięciami, przyzwyczajeniami, że dziś mamy okazję rozmawiać z radosnym, pewnym siebie człowiekiem, który poukładał swoje życie i odbudował wszystko. Jest lubiany, ma wielu znajomych, ma zawsze pogodę ducha, chęć do działania i nadzieję, że w życiu jeszcze spotka go i jego najbliższych wiele dobrego. Wreszcie zamienił swój smutek i strach na odpowiednio interpretowane poczucie swojej wartości i już umie się bronić i nie daje się zepchnąć w dół.